Sobota, 20 lipca 2013 rok


             Na miejscu cotygodniowego spotkania byłem z rowerem o godzinie 8:55. Podjeżdżając pod kościół słyszałem za murem od strony Domu Parafialnego jakieś głosy. Może to chętni na dzisiejszą przejażdżkę? Niestety, to tylko dzieci i bez rowerów. Ustawiłem się tak, aby w oczekiwaniu na towarzyszy dzisiejszej wyprawy, dobrze widzieć, co się dzieje z lewej i prawej strony. Spodziewałem się raczej kogoś od strony osiedla, bo tam przecież zamieszkuje 16 tysięcy ludzi, a należy ono do naszej parafii. Celowo nie napisałem, o jakie osiedle chodzi, bo i niektórzy, w tym pani Redaktor Naczelna biuletynu Spółdzielni Mieszkaniowej „Informacje Spółdzielni” być może nie wie, uporczywie pisząc w kolejnym numerze (Nr 2 lipiec 2013) mało znaczący skrót - os. XXV-Lecia” (złożyłem w tej sprawie interpelacje do Rady Nadzorczej Spółdzielni, ale zostałem zlekceważony). Ja wiem, o jakie osiedle chodzi i być może osobno do tego tematu wrócę.

            Od strony osiedla (piszę umownie) na dużej, zabytkowej damce zbliżał się do kościoła starszy pan w kapeluszu z torbą podróżną przewieszoną przez ramię. Jedzie do mnie – pomyślałem. Nie dał rady podjechać pod górkę na placu kościelnym i dalej poprowadził rower – w stronę cmentarza. Niedługo za nim, bardziej odważnie, jechał na składaku młodszy od tamtego pana mężczyzna, kierując się prosto na mnie. Jak jechać z kimś na składaku w grupie? No, może do Owiesna jakoś dałoby się. Postawił jednak rower przy ścianie kościoła i wszedł do jego wnętrza. Jechał jeszcze jeden facet, ale skręcił zdecydowanie w stronę cmentarza. Chyba jechał na targ. W tym momencie zegar na wieży zabił cztery razy, co dobitnie świadczy, że mamy całą godzinę. Następne, w innym już tonie dziewięć uderzeń potwierdziło godzinę dziewiątą.
            A więc jeszcze umówione 5 minut i czas odjazdu.
            Jednak nikt nie przyszedł. Gdyby był w Bielawie Tadek Gonet...
            „Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej”. Czy będzie? Wszak z ambitnych planów Grupy na ten rok zrealizowano tylko jeden punkt – najważniejszy co prawda – pielgrzymkę na Jasną Górę. To było dopiero 30 maja. Śnieg stopniał dużo wcześniej i nigdzie w tym czasie nie pojechaliśmy. Spływ kajakowy w Bardzie Śląskim, Skalne Miasto w Czechach, jak w komórce minuty, przechodzą na następny okres już od dwóch lat. „Po wakacjach” będzie w ogłoszeniach parafialnych mowa o „powakacyjnym spotkaniu Grupy Rowerowej Wiraż”. Z naszej Grupy nikt do szkoły już nie chodzi, a więc kto ma te wakacje?
            Nie czekajmy, aż ktoś nam łaskawie zorganizuje jakąś rowerową pielgrzymkę. Korzystajmy z tych jeszcze pogodnych sobót, które teraz są, aby się spotykać i pojeździć. We wrześniu, październiku może, a na pewno w listopadzie będzie padało w każdą sobotę. Kto wtedy przyjdzie na wspólny wyjazd?
            Następne spotkanie już 27 lipca o godzinie 9:00 pod kościołem.

            Do zobaczenia!