Krzeszów 17.09.2011 - historia


Druga pielgrzymka do Krzeszowa


                        17.09.2011 rok. Sobota. O godzinie szóstej rano wyjechaliśmy spod kościoła na rowerową pielgrzymkę do Krzeszowa. Byliśmy tam w zeszłym roku, ale w tym, ta pielgrzymka została zorganizowana jako Pierwsza Pielgrzymka Diecezjalna. Ponieważ nasza grupa rowerowa „Wiraż” jest najliczniejsza w diecezji i najbardziej zorganizowana, stąd za przebieg tego przedsięwzięcia odpowiedzialny był nasz przewodnik ks. Daniel Marcinkiewicz.
                        Rano było bardzo zimno. Tylko 9 st.C. Zapowiadano ciepły, bezdeszczowy dzień, ale trzeba było jeszcze czekać na wschód słońca i pierwsze jego ciepłe promienie. Na start stawiło się dużo uczestników. Wielu było dobrych moich znajomych, ale i wielu nowych. Zapowiadana długość trasy – 140 km., nie zniechęciła do pielgrzymowania nawet siedem dziewczyn i kobiet. Na starcie w Bielawie naliczyłem 29 osób.
                        Najpierw pojechaliśmy do Świdnicy, aby pielgrzymka, tak naprawdę, rozpoczęła się od katedry. W drodze bardzo zmarzłem. Mogłem cieplej ubrać się i potem oddać kurtkę do samochodu, który jechał z nami. Po drodze do Świdnicy dołączali do nas jeszcze pielgrzymi na rowerach. I dla nich również miał ksiądz przygotowane nasze „klubowe” kamizelki, tak, więc prezentowaliśmy się razem jako zwarta, dobrze widoczna, grupa. Jechaliśmy w dwóch grupach.
                        W Świdnicy dołączyła do nas niewielka grupa cyklistów z Wir, którą przyprowadził ks. Adam, dobrze znany mi z pieszych pielgrzymek. Pomodliliśmy się w katedrze i po wspólnych zdjęciach wyruszyliśmy, w dwóch grupach, na trasę do Wałbrzycha i dalej do Krzeszowa. Ze Świdnicy wyruszyło nas 43 osoby.
                        Nad zalewem w Witoszówce, jeszcze w granicach Świdnicy, byli już pierwsi wędkarze. Tuż za miastem zaczęła się bardzo długa, uciążliwa góra, która miała skończyć się dopiero w Modliszowie. Choć wzeszło już słońce, ciągle jednak było bardzo zimno. Nie rozgrzałem się nawet dając większy wysiłek pod górę. Dopiero przed Wałbrzychem poczułem na sobie jakby pojedyncze promienie słońca, które sprawiały miłe uczucie.
                        Podczas tego długiego podjazdu, wielu, szczególnie niektóre panie, nie dawały sobie rady. Grupy wymieszały się i praktycznie każdy jechał osobno lub parami, albo w kilkoro. Pierwszy postój - na stacji paliwowej „Orlenu” w Wałbrzychu. Tam mieliśmy się spotkać, aby razem pojechać dalej.
                        Znów jechaliśmy w dwóch grupach. Miała dołączyć do nas grupa pielgrzymów ze Świebodzic, ale chyba spotkamy się dopiero w Krzeszowie. Ja jechałem w grupie drugiej. W pierwszej byli księża, kobiety, pielgrzymi z Wirów i inni – nasi. W górzystym i źle oznakowanym terenie, można było pogubić się. Na szczęście, choć były chwile wahania, nasza grupa nie pobłądziła. Pojechaliśmy trasą, którą nam pokazał, wspomniany w sprawozdaniu z zeszłego roku, zakonnik z Obór. Pierwsza grupa do Krzeszowa dojechała po pół godzinie po nas. Pobłądzili.
                        Osiągnęliśmy cel naszej pielgrzymki. Na miejscu byli już pielgrzymi z Nowej Rudy. Przyjechali przez Czechy – podobno krótsza i lepsza droga. Znalazł się na placu kustosz sanktuarium, ks. Marian Kopko. Przy głównym wejściu do bazyliki stała jakaś oficjalna grupa. Ktoś ustawiał mikrofon. Ks. Kopko mówi, że to marszałek przyjechał się pomodlić. Patrząc na tą grupę, nie bardzo wiedziałem, o jakiego marszałka chodzi. Podpowiedziano, że – marszałka sejmu. I faktycznie po chwili rozpoznałem w jednym z mężczyzn Grzegorza Schetynę. Szedł w naszym kierunku. Włączyłem komórkę i nagrałem krótko jego przejście. Zatrzymał się przy nas. Zainteresowało go, że mamy jednakowe kamizelki. Spytał skąd jesteśmy. Ponieważ Andrzej miał prezygotowany aparat, zaproponował marszałkowi wspólne zdjęcie, na pamiątkę do naszej kroniki. Pan marszałek pontanicznie zgodził się i ustawił wraz z nami do „szybkiego” zdjęcia. Miałem okazję być bardzo blisko Schetyny. To trochę dziwne uczucie, gdy „zna się” człowieka z ekranu telewizyjnego, z obrad sejmu czy wypowiedzi przed kamerami, i widzi się go z tak bliska.
                        O godzinie 12 była msza św. w bazylice. We mszy św. uczestniczyli lekarze stomatolodzy z diecezji wrocławskiej z Radą Lekarską, my – pielgrzymi rowerowi, inni pielgrzymi i parafianie. Głównym celebransem był kustosz kompleksu sakralnego w Krzeszowie, ks. dr Marian Kopko. Celebransów było sześciu: naszych trzech księży, kapelan lekarzy, rektor seminarium duchownego z Bydgoszczy i jeszcze jeden ksiądz. Jeszcze przed mszą ksiądz Kopko poprosił, czy nie chciałby ktoś ze zgromadzonych odczytać lekcji i zaśpiewać psalmu. Lekcję czytał pan z grupy stomatologów a psalm zaśpiewała bardzo ładnie jakaś pani. Na ołtarzu stała nieduża figurka św. Apolonii – patronki dentystów. Figurka ta była poświęcona po mszy św. przy ołtarzu św. Apolonii, który jest w sanktuarium. Po mszy św. przewodnik opowiadał nam historie związane z bazyliką, a potem z mauzoleum Piastów, które jest integralną częścią bazyliki, a znajduje się tuż za ołtarzem głównym. Aktualnie pomieszczenie to było w remoncie. Mieliśmy mało czasu na gruntowne zwiedzanie. Grupa przeszła jeszcze do kościoła p.w. św. Józefa. Pozostało mało czasu na posilenie się i o godzinie 14 - odjazd w grupach. Zdążyliśmy jeszcze zrobić grupowe zdjęcie, które wraz z opisem pielgrzymki ma szansę być zamieszczonym w dodatku świdnickim Gościa Niedzielnego.
                        Choć nikt tego nie chciał i nikt się nie spodziewał, to jednak pierwsza grupa nie pojechała drogą, którą my przyjechaliśmy, a którą pokazał nam w zeszłym roku wspomniany zakonnik. Przez to, jak ocenili zawodowi kierowcy, przejechali oni więcej niż my 7 km.
                        W miejscu planowanego postoju, na stacji „Orlenu” w Wałbrzychu czekaliśmy na grupę ponad godzinę. Wielu zostało gdzieś z tyłu, niektórzy pojechali do Bielawy. Do kościoła dojechaliśmy „zdziesiątkowani”. Po modlitwie i błogosławieństwie rozjechaliśmy się do domów.
                        Zapewne pielgrzymka ta będzie jeszcze długo komentowana i oceniana przez nas – uczestników.

 Bolesław Stawicki