Końcem kwietnia (27.04) wspominamy w Kościele św. Zytę, która żyła w XIII wieku, we Włoszech. Pochodziła z bardzo religijnej rodziny, w której wiara była życiem jej rodziców i rodzeństwa. Młoda Zyta wychowana w domu, w którym naukę Boga praktykowało się na co dzień, pokochała Chrystusa i pragnęła żyć Ewangelią. Mając zaledwie 12 lat, została służącą w domu Pagano di Fatinellego, bogatego tkacza z Lukki. Pozostała przy tej rodzinie aż do śmierci. Zyta wszystkie swoje obowiązki wykonywała bardzo sumiennie pracując tak, jakby służyła samemu Chrystusowi. Jej serce było również bardzo wyczulone na cierpienia i biedę innych ludzi. Na początku taka postawa drażniła jej gospodarza, ale później sam zrozumiał, że w wierze chodzi o czynną miłość, a nie tylko o słowa.
Zyta zaskakiwała swoich chlebodawców, gdy sama odmawiała sobie posiłku, by go ofiarować głodnemu. Również nieraz odstępowała swoje łóżko żebrakowi, a sama spała na ziemi. Często też odwiedzała tamtejsze więzienie niosąc pociechę skazanym i opowiadając im o miłosiernej miłości Boga i życiu wiecznym. Wielu skazanych na śmierć pod jej wpływem pojednało się z Bogiem, żałując za grzechy. Dla wielu też wyjednała ułaskawienie. Siłę do takiej służby czerpała z Ewangelii i modlitwy, której nigdy nie zaniedbywała. W późniejszym czasie pracodawca zwolnił ją z wielu domowych obowiązków, aby mogła służyć chorym i biednym. Wkrótce znało ją całe miasto prosząc o pomoc i modlitwę. Już za jej życia działy się cuda. Ona do końca została służącą, nic nie chciała dla siebie, ale zawsze była gotowa by innym ulżyć i każdemu nieść pomoc. Na jej pogrzeb przyszli wszyscy, gdyż mieszkańcy widzieli w niej świętą, która swoją miłością i poświęceniem pełnym miłosierdzia dała wszystkim przykład.
Po śmierci wielu dalej doznawało jej orędownictwa i wstawiennictwa u Boga. I chociaż lud obwołał ją świętą, została kanonizowana dopiero po czterech wiekach w 1696 roku. Nie była to święta o wielkim ludzkim wykształceniu, ponieważ postawiła ona na wiele ważniejszą szkołę, w której uczyła się miłości do Chrystusa w drugim człowieku. Początkiem tej szkoły był jej rodzinny dom. W życiu każdego człowieka liczy się tylko miłość, gdyż ona prowadzi do ostatecznego szczęścia, które nigdy się nie zakończy. Cała mądrość życiowa polega na nauce dobra, gdyż dobro dane drugim staje się kluczem do Nieba, a ono jest jedynym celem życia. Święta Zyta przypomina więc i w naszych czasach o tym co jest najważniejsze. Wielu ludzi poprzez proste prace, służbę dla innych zbawia swoją duszę, jeśli tylko w tej służbie jest całe serce oddane Bogu w tych konkretnych ludziach. Wiele naszych rodaczek pracuje dziś za granicą służąc innym: cierpiącym, w podeszłym wieku, schorowanym.
Często jest to heroiczna służba, pełna poświęcenia i serca. Taki przykład chrześcijańskiej miłości pomógł już niejednej osobie odkryć na nowo Boga i cel życia. Warto więc przypominać, choćby wyjeżdżającym czy usługującym w naszych domach, w szpitalach, schroniskach, noclegowniach, że wszędzie na pierwszym miejscu liczy się tylko serce. Bowiem ci, którzy służą pomocą innym zdobywają w ten sposób Niebo dla siebie. Niech więc św. Zyta wspomaga i oręduje. Na pewno wielu doświadczy również jej pomocy, gdy będzie z wiarą o nią prosić. Gotując, sprzątając, pielęgnując chorych też można się uświęcić mając na uwadze, że we wszystkim najważniejsza jest miłość. Tak właśnie żyła i służyła bliźnim św. Zyta.
o. Wiesław Krupiński SI