„Bielawa”
Chcecie to wierzcie, albo nie wierzcie,
Od lat czterdziestu mieszkam w tym mieście.
Spytacie: „W jakim?” To prosta sprawa!
Miasteczko moje zwie się Bielawa!
Tak malowniczo jest położone,
Że w którąkolwiek spojrzycie stronę,
Tam zobaczycie góry wysokie,
Które czarują swoim widokiem.
To Góry Sowie – szlak turystyczny
I ważny teren ekologiczny.
Miejsce wycieczek, rajdów, spacerów,
Raj dla narciarzy i dla rowerów.
Jest też w Bielawie Góra Parkowa,
A na niej wieża jest widokowa.
A taka wieża, to świetna sprawa –
Z niej jest widoczna cała Bielawa.
Wystarczy stanąć i spojrzeć w dół –
Ile tu ulic, domów i szkół.
Widać kościołów wieże z daleka,
Gdzie co niedzielę Bóg na nas czeka.
Widać dokładnie też cały Rynek,
A na nim ratusz – stary budynek.
To w nim siedziba władz się znajduje,
I z niego miastem burmistrz kieruje.
Dba o mieszkańców całej Bielawy,
Załatwia wszystkie ważniejsze sprawy.
Na zewnątrz miasto nasze promuje,
Z partnerskim Lingen też współpracuje.
W centrum Rynku fontanna stoi,
Na niej ptak siedzi, kochani moi.
Dokładniej mówiąc – to sowa, która
Nasz herb Bielawy trzyma w pazurach.
Bardzo wyraźnie, chociaż w oddali,
Widać budynki naszych szpitali
Oraz przychodnie i pogotowie –
Miejsca, gdzie dbają o nasze zdrowie.
A tam – jak z klocków stawiane półki
„Bielbaw” i „Bieltex” – największe spółki.
Widok ten wszystkim jest dobrze znany,
Bo kwitnie przemysł ten bawełniany.
Widać też zakład „Besterem” zwany,
On w całej Polsce jest znany.
Z produkcji spawarek i prostowników
I osiągania dobrych wyników.
I choć fabryki tutaj królują,
Rolnictwem ludzie też się zajmują.
Widać stąd pola, sady, ogrody –
Prawdziwe cuda naszej przyrody.
Stoję na wieży i dalej patrzę,
Stąd wszystko widać całkiem inaczej.
No, bo ulica to tylko kreska,
Albo ta w dali plamka niebieska.
A to tymczasem u gór podnóży,
Jest zbiornik wodny i to dość duży.
Zwie się „Sudety” to chluba nasza –
Na odpoczynek wszystkich zaprasza.
Można tu pływać oraz wędkować
I na kempingu też przenocować.
Jest także hotel i wyspa śliczna
I dobra baza gastronomiczna.
A gdy pogoda nie dopisuje,
Niech się nikomu humor nie psuje,
Bo już „Aquarius” pływalnia kryta
W swoich podwojach chętnie nas wita.
Także w kawiarni, w parku czy w kinie
Można odpocząć w każdej godzinie.
Różne oferty składa Bielawa
Co wybierzecie to wasza sprawa.
Myślę, że w takim trudnym wyborze,
Nasza kronika pomóc wam może.
Jest w niej historia miasta naszego,
Legendy oraz zabytki jego.
Ona opowie czytajcie żwawo –
O buncie tkaczy stłumionym krwawo,
O okupacji, wielkiej powodzi,
Skąd się Bielawy nazwa wywodzi.
Z niej się dowiecie, jak to Bielawa
Otrzymała swe miejskie prawa.
O ludziach, którzy aż do tej chwili
Naszemu miastu wiernie służyli.
Nie przeczytacie jednak w „Kronice”
Dlaczego swoim miastem się szczycę.
A ja wiem, że je kochać należy,
Czuję to stojąc tu na tej wieży,
A gdy Bielawie się przypatruję,
To aż się serce we mnie raduje,
I jestem dumna – w co mi uwierzcie,
Że urodziłam się w takim mieście.
Na koniec, zanim zejdę z tej wieży,
Powiem to, co mi na sercu leży:
Choć lubię Kraków, Wrocław, Warszawę,
Najbardziej kocham NASZĄ BIELAWĘ!
Właściwie wątek dotyczący Bielawy
powinienem zacząć tym wierszem. Mamy w naszej Bielawie sporo poetów. Niektórzy
już się ujawnili, ale są i tacy, którzy dalej „piszą do szuflady”. Ten wiersz
przedstawia Bielawę, w której można było autentycznie się zakochać. Do takiej
Bielawy przyjechałem i ja z centralnej Polski, aby tu się osiedlić na stałe.
Nie jest to jednak teraz ta sielankowa Bielawa z wiersza.
Jest taka popularna, rysunkowa
zgadywanka dla dzieci: Są dwa przedstawione rysunki obok siebie z różniącymi
się szczegółami. Zadanie polega na tym, aby znaleźć różnice. Może zabawimy się
i my, wypisując, czego nie ma teraz w Bielawie, a co jest w wierszu. Żeby
nikogo, na nic (parafraza - Kononowicz) nie narażać, nie będę załączał danych
wypowiadających się osób tylko treść wypowiedzi. Można pisać wierszem. Czekam
na e-maile i inne formy wypowiedzi.
Bolesław Stawicki
Albo ta w dali plamka niebieska.
A to tymczasem u gór podnóży,
Jest zbiornik wodny i to dość duży.
Zwie się „Sudety” to chluba nasza –
Na odpoczynek wszystkich zaprasza.
Można tu pływać oraz wędkować
I na kempingu też przenocować.
Jest także hotel i wyspa śliczna
I dobra baza gastronomiczna.
Czym
się różnią? Jest wiele różnic, choć nie wszystkie widać z platformy widokowej
na Górze Parkowej. Na pewno widać, że w zbiorniku „Sudety” nie ma wody. Autorka
wiersza, zafascynowana błękitem tafli jeziora, musi być, jak wszyscy w Bielawie
zawiedziona stratą zbiornika i zamieszaniem, jakie wokół niego ma miejsce w
ostatnich miesiącach. Napisano o tym już tak wiele, że dalsze dywagacje na ten
temat mogą być już mało interesujące, bo co mogą pozytywnego, nowego wnieść do
sprawy? Temat jednak jest ciągle drażliwy, również w kontekście politycznym, bo
i taki wątek można zauważyć w dyskusji internautów w TV Sudeckiej, czy na
Dobie. A chodzi o odzyskanie zbiornika mając na uwadze zbliżające się nieuchronnie
wybory samorządowe, w tym burmistrza Bielawy. Nasz nieśmiertelny burmistrz
Dźwiniel nie bacząc na dobro Bielawy, znów wystartuje. Znów będzie apelował do
otumanionych wyborców o kolejną szansę dokończenia rozpoczętych inwestycji. I
tak już jest od 15 lat. Żadnych zmian. Tak naprawdę to chodzi o szansę na
dożycie na stanowisku burmistrza do emerytury. Według wielu mieszkańców naszego
miasta zbiornik Bielawa odzyska. I zrobi to sam burmistrz Dźwiniel w
spektakularny sposób tuż przed samymi wyborami. I kto będzie najlepszy? Już
dzisiaj burmistrz może zaapelować do potencjalnych konkurentów: - Dajcie sobie
spokój! Zamiast wydawać pieniądze na kampanię, lepiej przeznaczyć je na cele
charytatywne. Pieniądze wydane przez was na kampanię, będą pieniędzmi
straconymi. Ja tu rządzę i będę tak długo burmistrzem, jak będę chciał.
Kto
jest winien, że nie ma zbiornika „Sudety”, według poetki - naszej chluby?
Każdy
ma na ten temat swoje zdanie niezależnie od tego, czym karmią nas lokalne media
i prodźwinielowska miejska gazeta. Dla przykładu kilka tytułów:
- W sprawie zbiornika zrobiłem
wszystko.
- Starosta: Zbiornik powinien
trafić do gminy.
- Wojewoda wstrzymał decyzję w
sprawie jeziora, bada sprawę.
- Niestety, nie posprzątamy
zbiornika.
- Wojewoda cofnął decyzję w
sprawie zbiornika.
- Bielawska sahara.
- Bielawa właścicielem zbiornika
wodnego Sudety.
- Ostatnie krople wody w
zbiorniku Sudety.
Kto
jest winien i kto ma rację?
Dla
mnie sprawa jest oczywista – winien jest burmistrz, który od siedmiu lat,
tłumaczy nam i tłumaczy się, że winien nie jest. W tym sęk, że wierzy mu tylko
garstka jego popleczników, na tyle jednak silnych, że zdolna jest po raz
kolejny postawić go na piedestał. Dlaczego tak sadzę? Są dwa powody.
Kiedy
siedem lat temu sprzedawany był zbiornik i Bielawa mogła go kupić, burmistrz
miał upoważnienie od Rady Miasta na 1 milion złotych na zakup. Ponieważ ktoś
inny dawał 1300000, burmistrz, jak tłumaczy, miał „związane ręce”. Jednak są i takie
opinie, że to właśnie burmistrz i tylko burmistrz, nawet w trybie pilnym, mógł
zawnioskować do Rady o zwiększenie kwoty na zakup. Jednak tego nie zrobił.
Dlaczego? Różne są domysły i opinie.
Drugi
powód? Mijały kolejne lata i burmistrz w sprawie zbiornika nie zrobił nic. Skąd
to wiem? Od ochroniarza na zbiorniku. Powiedział on, że: - Wasz burmistrz miał
siedem lat na załatwienie sprawy, ale zawalił. Czy wierzyć ochroniarzowi, czy
burmistrzowi?
Wierzę
ochroniarzowi. Tak – po prostu.
Bardzo wyraźnie, chociaż w oddali,
Widać budynki naszych szpitali
Oraz przychodnie i pogotowie –
Miejsca, gdzie dbają o nasze zdrowie.
Czy
coś się zmieniło? Oczywiście! Budynki szpitali są, ale czy to są szpitale? W
wyniku wciąż trwającej, beznadziejnej reformy służby zdrowia, nasze
36-tysięczne miasto zostało praktycznie bez szpitali. Jest, co prawda,
okulistyka i to na wysokim poziomie, i oddział dziecięcy w „górnym szpitalu”,
ale nie ma już takiej opieki szpitalnej, jak była kiedyś. Nie wykonuje się
zabiegów chirurgicznych, a sale w Bielawie były dobrze zorganizowane.
Pozwolono, aby intensywna opieka medyczna odpłynęła z Bielawy do Dzierżoniowa i
Świdnicy. Ogromne kwoty pieniędzy, jakie przekazały swego czasu istniejące
zakłady w Bielawie: Bieltex i Bielbaw na rozbudowę szpitala na Piastowskiej,
nie przełożyły się na intensywne leczenie mieszkańców naszego miasta.
Nie
ma pogotowia. Ze skaleczonym poważniej palcem czy kleszczem pod pachą trzeba
jechać do Pieszyc lub Dzierżoniowa, a jest to kłopot i są koszty.
Przychodnie
są i to ile. Naliczyłem ich dziewięć, a może jest jeszcze więcej nie
uwzględniając tak zwanych poradni specjalistycznych, czy gabinetów
dentystycznych. Jeszcze do niedawna przychodnie były tylko cztery.
Aptek
też jest w Bielawie do wiwatu, nieraz oddalone od siebie nawet o 50 metrów.
Jest w czym wybierać. Jest ich przynajmniej dziesięć w tym cztery jednego
właściciela. Widocznie to dobry interes.
Widać dokładnie też cały Rynek,
A na nim ratusz – stary budynek.
To w nim siedziba władz się znajduje,
I z niego miastem burmistrz kieruje.
Dba o mieszkańców całej Bielawy,
Załatwia wszystkie ważniejsze sprawy.
Na zewnątrz miasto nasze promuje,
Z partnerskim Lingen też współpracuje.
Teraz
chyba mamy innego burmistrza niż w wierszu, bo ten obecny o mieszkańców całej
Bielawy nie dba. No, może o niektórych. Na pewno nie dba o 10240 osób
zameldowanych w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej, a stanowi to 32,4 %
mieszkańców Bielawy. (Dane podałem za wydaniem specjalnym „Informacji
Spółdzielcy” – Skrót sprawozdania Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielawie
za 2012 rok). A chodzi o koszty przesyłu energii cieplnej przez spółkę BARL (
Bielawska Agencja Rozwoju Lokalnego) wspieraną przez burmistrza Dźwiniela. W
strukturze kosztów ogrzewania zasobów zasilanych z ciepłowni osiedlowej koszt
przesyłu wynosi aż 20%. A jakie BARL ponosi koszty? Koszty wypłaty dla
pracowników.
Przedstawiam
tę sytuację za wydaną w 2012 roku Gazetą Bielawską – Informator Inicjatorów
Referendum (chodzi o referendum dotyczące odwołania burmistrza Dźwiniela ze
stanowiska burmistrza):
„Podobnie
sprawa wygląda w miejscowej Bielawskiej Agencji Rozwoju Regionalnego (BARL),
która utrzymywana jest z niebotycznego haraczu, który ściąga burmistrz z
Państwa kieszeni w postaci opłaty za przesył ciepła. Ta kwota to ok. 300 zł na
mieszkańca Bielawy rocznie! Te pieniądze powinny zostać w Państwa kieszeni, ale
muszą być wydane na wybitnych specjalistów od niczego.”
Spółdzielnia
mieszkaniowa, aby zmniejszyć koszty ogrzewania o te 20 niepotrzebnych procent podjęła starania o odkupienie
linii przesyłowych ciepła, ale nasz burmistrz nie wyraził na to zgody. Ciekawe, dlaczego? Czy tak
dba się o mieszkańców całej Bielawy?
A tam – jak z klocków stawiane półki
„Bielbaw” i „Bieltex” – największe spółki.
Widok ten wszystkim jest dobrze znany,
Bo kwitnie przemysł ten bawełniany.
Sęk w tym, że już nie kwitnie. Przekwitł. Wiele tysięcy ludzi zatrudnionych w tych spółkach było naocznymi świadkami powolnej, konsekwentnej, wyrafinowanej agonii największych zakładów w Bielawie, w których pracowały całe pokolenia. Żal serce ściska. Żal pisać. Zapraszam do przeczytania bardzo dobrej książki o przemyśle bawełnianym w Bielawie autorstwa byłego dyrektora „Bieltexu” pana Krzysztofa Pludry. Książka nosi tytuł – „Bielawskiej bawełny blaski i cienie – Powstanie – Rozwój – Upadek”.
Sęk w tym, że już nie kwitnie. Przekwitł. Wiele tysięcy ludzi zatrudnionych w tych spółkach było naocznymi świadkami powolnej, konsekwentnej, wyrafinowanej agonii największych zakładów w Bielawie, w których pracowały całe pokolenia. Żal serce ściska. Żal pisać. Zapraszam do przeczytania bardzo dobrej książki o przemyśle bawełnianym w Bielawie autorstwa byłego dyrektora „Bieltexu” pana Krzysztofa Pludry. Książka nosi tytuł – „Bielawskiej bawełny blaski i cienie – Powstanie – Rozwój – Upadek”.