Maria Goretti urodziła się
16 października 1890 r. w domu biednym i głęboko chrześcijańskim, w którym
była czwórka dzieci. Piąty, syn Tonino, umarł mając osiem miesięcy.
Ojciec Luigi Goretti miał 41 lat, kiedy urodziła się
Maria. Był postacią biblijną: człowiekiem sprawiedliwym i żyjącym w bojaźni
Bożej. Uprawiał kawałek ziemi, z której każdego roku dosłownie wyrywał coś,
aby wyżywić swe dzieci. Mama, Assunta, miała 35 lat, gdy urodziła się Maria.
To niewiasta dzielna, jaką opisuje Księga Mądrości. Silna w swej łagodności i
pokorze. Od wczesnego rana do późna w nocy miała w ręku krosno, grabie lub
gracę, dbałą o dom, karmiła dzieci. To rodzina, w której panował pokój i
radość Jezusowa. Byli szczęśliwi pomimo swego ubóstwa. Rodzina świętych.
Córka Teresa zostanie Misjonarką Franciszkanką Maryi. Jako mała dziewczynka,
Maria, z siostrami i braćmi klęka wieczorem przy rodzicach, aby odmówić różaniec,
litanię i "Pomnij o Najświętsza..."
Maria ma 10 lat, gdy umiera jej ojciec. Pociesza matkę
trawioną cierpieniem. Zastępuje mamę w domu, kiedy wychodzi ona do ciężkiej
pracy w polu. To Maria wlewa w braci i siostry bojaźń Bożą i wstręt do
grzechu. "Maria to anioł" - mówili matce ludzie.
Ten anioł niczego już więcej nie pragnie, jak tylko
przystąpienia do Komunii św. w wieku 10 lat, choć powinna jeszcze jeden rok
zaczekać. "Pragnę Jezusa, nie chcę być dłużej bez Jezusa" - mawiała
często. Ale mama nie ma pieniędzy, aby jej kupić sukienkę, welon, buciki.
Jednak daje się wzruszyć i przedstawia Marię biskupowi w Nettuno. Ten
przepytuje dziecko. Zaskakuje go jej wiedza i przejrzystość duszy gorejącej
Bożą miłością.
Maria wyznaje Jezusowi, przyjmując go w Eucharystii, że
pragnie pozostać dziewicą. Modli się bez przerwy, nie tylko odmawiając
różaniec, lecz zajmując się swoimi sprawami lub gospodarstwem domowym, kiedy
zastępuje mamę. "Dlaczego tyle się modlisz ?"
- pyta ją pewnego dnia Teresa, przyjaciółka. "Modlę
się, żeby pocieszyć Jezusa i Maryję z powodu tak wielu grzechów" -
odpowiada, a łzy płyną po jej policzkach.
Od śmierci ojca rodzina Goretti musi dzielić prace w
gospodarstwie z rodziną Serenelli, nieokrzesaną i leniwą. Ojciec to próżniak
i pijak. Jego żona umarła szalona w ochronce w Anconie. Kuchnia jest wspólna.
Występek styka się z cnotą. Alessandro, 19-letni syn, to prostak pozbawiony
zasad moralnych. W jego pokoju pełno jest sprośnych obrazków.
Alessandro czyha na Marię.
Czyni jej propozycje. "To grzech, Bóg na to nie pozwala"- odpowiada dziewczyna. Grzech? Alessandro nie wie nawet,
co to jest. "Jeśli powiesz coś o tym swej matce, zabiję cię" - grozi jej. Maria boi się. Jej
ucieczką jest modlitwa do Jezusa Eucharystycznego, do Matki Bożej i do św.
Józefa, stróża czystości. Nagle z modlitwy wyrywa ją wezwanie mrożące krew w
żyłach. To Alessandro krzyczy: "Chodź ze mną!",
"Chodź!" - nalega. Siłą wciąga ją do kuchni. Maria wzywa pomocy.
Jej głos ginie stłumiony odgłosem młocki na zewnątrz. Alessandro knebluje
usta dziewczynce, która jednak zdołała się uwolnić i woła: "Nie rób tego! To grzech!
Pójdziesz do piekła!" Zmęczony potwór wyciąga nóż i rani
Marię. Dziewczynka jęczy: "Mój Boże, mamo, umieram!"
Głupiec myśli więc, że Maria nie żyje. Zamyka się w
swoim pokoju, jednak słysząc, że Maria dalej jęczy, wraca do kuchni i zadaje
jej kilka ciosów nożem. Umierającą dziewczynkę badają lekarze. Stwierdzają,
że zadano jej czternaście ciosów nożem, z czego dziewięć - głębokich. Ma rany
serca, osierdzia, jelit, lewego płuca. Już powinna nie żyć. Leżąc na stole
operacyjnym, z twarzą posiniałą, z bujnymi włosami koronującymi jej głowę jak
aureolą, Maria ma jeszcze szczęście spotkania z kapłanem. Spowiada się. Potem
przez 2 godziny chirurg zajmuje się jej umierającym ciałem, bez znieczulenia,
gdyż zachodzi obawa zapalenia otrzewnej. Maria znosi cierpienia podobne do
Ukrzyżowanego. I jak Jezus odczuwa pragnienie: "Mamo,
daj mi trochę wody." Przez dwadzieścia godzin dręczy ją pragnienie, a rany nie
przestają zadawać okrutnego cierpienia. Maria może się rzeczywiście
porównywać z ukrzyżowanym Jezusem, którego tak bardzo kocha. Znosi też swą
Kalwarię jako Boży dar! Przed śmiercią dostępuje dwóch wielkich łask:
Pierwszą jest to, że zostaje przyjęta do Zgromadzenia Dzieci Maryi i na
ciężko oddychającej piersi zostaje złożony medalik. Druga łaska - Komunia św.
i ostatnie namaszczenie. Przed podaniem jej hostii kapłan pyta, czy
przebaczyła zabójcy, jak Jezus, który przebaczył na krzyżu swym oprawcom."Tak
- odpowiada - z miłości do Jezusa przebaczyłam. Chcę, żeby i on poszedł ze
mną do Raju. Niech Bóg mu przebaczy, gdyż ja mu przebaczyłam." Potem nadchodzi
majaczenie i agonia. Powtarza słowa, jakie skierowała do Alessandro podczas
jego zbrodni, na koniec woła: "Tatusiu!" - bez wątpienia
chcąc go przywołać wobec bliskiego już spotkania. Potem kieruje wzrok na
figurkę Maryi i woła z miłością:"Matko Boża!" Czy
to Ona przyszła, aby ją zabrać ze sobą?
To koniec. Maria odrzuca w
tył głowę, jej dłonie zastygają w skurczu na piersiach i wydaje ostatnie
tchnienie dokładnie o 15.45. Jej czysta dusza wzlatuje ku Niebu. Jest 6 lipca
1902 roku, pierwsza sobota i Uroczystość Najświętszej Krwi Chrystusa. Ludzie
tłumnie przychodzą, by oddać hołd zmarłej świętej, męczennicy, podobnej do
świętej Agnieszki. Pogrzeb odbywa się 8 lipca. To tryumf. Mszę żałobną
celebruje arcybiskup i dwóch kapłanów w wypełnionej po brzegi Kolegiacie w
Nettuno, przy kompletnym kolegium. Ciało zostaje pochowane na cmentarzu w
Nettuno w oczekiwaniu na przeniesienie do kościoła Najświętszej Maryi Panny
Łaskawej, którą Maria szczególnie czciła.
Alessandro zostaje skazany na 30 lat ciężkich robót. To
wciąż ten sam człowiek: nieprzyzwoity i sprośny, bydlę - jak mówią o nim
strażnicy w pierwszym roku jego więzienia w zakładzie karnym w Noto na
Sycylii.
Maria Goretii czuwa z Nieba. Daje natchnienie biskupowi
diecezji J. E. Blandini, aby odwiedził zabójcę w więzieniu. Idzie tam. Biskup
wchodzi do mrocznej celi, wilgotnej i obrzydliwej, strażnik zaś zostaje na
zewnątrz, gotowy w razie potrzeby udzielić pomocy. "Czego
od mnie chcecie?; rzuca przez zęby więzień. "Mój synu, twój biskup
przychodzi cię pozdrowić i pocieszyć." "Nie
prosiłem o waszą wizytę, nie chcę ani pociech, ani kazań" -
odpowiada zabójca plując na ziemię. "Posłuchasz mnie, gdy się dowiesz, kto mnie posyła.
Przyszedłem z tobą pomówić o Marii Goretii." "O
Marii Goretti!" - woła zaskoczony Alessandro.
I biskup znajduje właściwe słowa, aby wzruszyć serce
zbrodniarza. Mówi mu o śmierci Marii, o słowach, jakie wypowiedziała, wydając
ostatnie tchnienie, o pragnieniu, aby jej zabójca także z nią poszedł do
Raju. Słysząc to Alessandro, dotąd zamknięty w swojej zbrodni, rzuca się w
ramiona biskupa, ogarnięty wzruszeniem, płacze. Płacze nadal po wyjściu
biskupa Blandini ku zaskoczeniu strażników... Odtąd staje się nowym
człowiekiem. Odnowiony przez przebaczenie swej ofiary i wstawiennicze
modlitwy, jakie zanosi ona za niego do Boga w Niebie.
Pewnej nocy Maria ukazuje się Alessandro. Ma białą
suknię, zbiera kwiaty w rajskim ogrodzie i podaje je swemu zabójcy.
Alessandro spogląda wtedy na tragedię, jaka się wydarzyła, w świetle
przebaczenia i pragnienia Marii, aby i jego zobaczyć w raju... Pisze list do
biskupa Blandini, okazuje skruchę.
Aleksander po 30 latach ciężkich robót, odnalazł matkę
Marii, Assuntę i błagał ją o przebaczenie. Assunta powiedziała mu: "Maria
przebaczyła Ci, Aleksandrze, jakże ja mogła bym odmówić?"
"Strasznie zgrzeszyłem. Zamordowałem niewinną
dziewczynę, która kochała swoją czystość bardziej niż życie. Bóg może mi
przebaczyć! Proszę o Twoje miłosierdzie".
Zaraz po tym wstąpił do zakonu kapucynów, gdzie spędził
resztę swojego życia jako ogrodnik i odźwierny.
31 marca 1935 r. został
otwarty proces beatyfikacyjny Marii Goretti. Alessandro zostaje wezwany jako
świadek. Chwali swą ofiarę, podkreślał jej dobroć, skromność, czystość:"Mnie
zaślepiała zwierzęca namiętność. Ona była prawdziwą męczennicą" - mówi. 28 stycznia 1929 r., w
uroczystej procesji, doczesne szczątki Marii Goretti zostały przeniesione do
kościoła Matki Bożej Łaskawej w Nettuno. 27 kwietnia 1947 r. morze ludzi
zbliża się ku Bazylice św. Piotra w Rzymie, aby uczestniczyć w ceremonii
beatyfikacji Marii. Jej relikwie spoczywają na ołtarzu. W Bazylice - Assunta,
mająca 81 lat, w otoczeniu dzieci i wnuków. Widząc ją Pius XII woła: "Oto Mama! Co uczyniłaś,
aby posiadać dziecko tak święte?" Assunta pokazuje Niebo i mówi: "Nauczyłam Marię bojaźni
Boga i wlałam w nią wstręt do grzechu. Reszty dokonał Jezus."Nadchodzi Rok Święty 1950. 26 czerwca Pius XII ogłasza
świętymi pięcioro błogosławionych, w tym - Marię Goretii. Papież przedstawia
ją jako: "wzór i opiekunkę młodzieży żeńskiej".
Słowa Papieża Piusa XII:
"Życie prostej
dziewczyny - nawet dzisiaj ludzie mogą spoglądać na nie z podziwem i
szacunkiem. Rodzice mogą się uczyć z opowieści niej jak wychowywać swoje
dzieci w czystości, cnocie, odwadze i świętości; mogą się uczyć jak ćwiczyć
je w katolickiej wierze, aby mogły przetrwać próby na jakie są wystawiane,
łaska Boża będzie ich wspierać i przetrwają niepokonani, bez szwanku na
duszy"
Nie wszyscy z nas są przeznaczeni
do śmierci męczeńskiej, ale wszyscy jesteśmy wezwani do doskonalenia się w
Chrześcijańskich cnotach.
|